Śniadanie Project Managerów vol. 5!

Śniadanie Project Managerów vol. 5

Tym razem plan na Śniadanie był inny – prelegentem miał być jeden z uczestników Śniadań, który zamierzał podzielić się z Wami swoimi doświadczeniami związanymi z wdrożeniem PMO w organizacji. Temat dla mnie samej jest bardzo interesujący, a też kilka razy pojawił się w formularzach zgłoszeniowych jako temat, którym jesteście zainteresowani. No więc data jest, prelegent jest, miejsce mamy dograne, wydawać by się mogło, że już odpoczywamy. Aż tu nagle niespodziewana zmiana planów. Nie, nie nasza – naszego prelegenta i zostaliśmy bez “gwoździa programu” (celowo nie zdradzam nazwiska, bo obiecał wystąpić na kolejnym Śniadaniu :))

Houston, mamy problem

Zaczęły się gorączkowe poszukiwania godnego następcy. Sprawa okazała się wcale niełatwa, no bo właśnie, niby jest nas tak dużo w tym zawodzie, ale jak przychodzi co do czego, to nikt nikgo nie zna (albo się nie przyznaje ;)) Jak już się ktoś znajdzie, to kolejne schody. Nie każdy chce przemawiać, bo wystąpienie to stres (zwłaszcza przed tak wymagającym audytorium :)). Nie każdy ma temat, nie każdy na dany temat ma coś do powiedzenia, nie każdy ma ochotę i czas. No właśnie… czas leci, a pomysłu na mówcę nadal brak.

Rozwiązania pojawiają się same

Jak już się wiele razy w moim życiu zdarzyło, pewne rozwiązania pojawiają się same. Czasem w ogóle myślę, że najlepszym sposobem na pokonanie problemów jest ich przeczekanie ;) Ale do meritum. Było to pewnej środy. Środy to te dni, które zbliżają mnie do weekendu, ale poza tym niczym szczególnym się nie wyróżniają. Nie ma tego dnia mojego ulubionego serialu ani nawet nie prowadzę w te dni już mentoringu. Rzec by można: dzień jak co dzień, chociaż… jest taka jedna środa, jedna na trzy tygodnie, kiedy mamy w zespole retrospektywę. To nie jest zwyczajny zespół, więc i retrospektywa jest niezwyczajna.

I tu właściwie cała historia się zaczyna – historia pewnej retrospektywy, która okazała się dla mnie niezwykle kreatywna, niezwykle inspirująca i przede wszystkim spowodowała pewien przełom w naszym zespołowym myśleniu. Ta retrospektywa stała się dla mnie natchnieniem do tego, żeby przejąć pałeczkę i podczas najbliższego Śniadania Project Managerów stanąć przed Wami i opowiedzieć o tym doświadczeniu :) Co więcej, nikomu już tego przywileju nie oddam!

Informacje organizacyjne

Jesteś ciekaw, co tak dla mnie niezwykłego wydarzyło się tej pamiętnej środy? Koniecznie przyjdź na Śniadanie Project Managerów vol. 5 w Krakowie!

  • Gdzie: Bistro 11, ul. Rakowicka 11, Kraków
  • Kiedy: 21/04/2018 (sobota), godz. 10:00
  • Cena: Udział w wydarzeniu jest bezpłatny. Płacisz tylko za to, co zjesz :)
  • Zapisy: klik!

Ilość miejsc jest ograniczona, więc nie zwlekaj z decyzją!  A jeśli się zapiszesz i zmienią Ci się plany (każdemu się zdarza), poinformuj mnie o tym. W ten sposób sprezentujesz swoje miejsce przy stole komuś innemu, zaciekawionemu historią pewnej retrospektywy :)

Więcej wpisów autora: Karolina Jarocka

Bufor – koło ratunkowe czy demotywator?

Czas – zmora każdego PM’a. Sztywny, uwierający gorset. I jednocześnie rzeczywistość projektowa....
Czytaj dalej

2 komentarze

  • Ponieważ nie ma mnie w Krakowie i wynika z postu, że nie dowiem się co się stało tej pamiętnej środy, to może chociaż … powiedz jaki to ten ulubiony serial, którego w środy nie ma :D

    A poza tym, bardziej merytorycznie – bardzo cenny według mnie fragment wpisu to “Nie każdy chce przemawiać, bo wystąpienie to stres (zwłaszcza przed tak wymagającym audytorium :)). Nie każdy ma temat, nie każdy na dany temat ma coś do powiedzenia, nie każdy ma ochotę i czas. No właśnie… czas leci, a pomysłu na mówcę nadal brak.”
    Fajnie, że to piszesz – taka scrumowa transparencja i odwaga jest według mnie dobra dla zespołów, ale też środowiska / sieci. Wpisy na fb i blogach czy wypowiedzi na wystąpieniach przygotowane w każdym szczególe, pokazujące fachowość mogą onieśmielać pozostałych i czasem wręcz utrudniać dzielenie się małymi, cennymi doświadczeniami rozproszonymi po ludziach, które nie są tak wielkie i majestatyczne jak niektóre wystąpienia największych profesjonalistów, ale czasem jedno nowe pytanie lub jedna wątpliwość może wskazać nową ścieżkę lub zmienić paradygmat postrzegania zawodu dla chociażby tej jednej osoby.
    Hmm, może i można to rozwinąć do osobnego wpisu – czuję się nawet sokrateńsko, niczym ekspert z niewiedzy na temat zarządzania projektami ;)
    Musze tylko popracować nad podziałem tych moich zdań złożonych na prostsze :D

    • Paweł, dziękuję za spostrzeżenie. Rzeczywiście często sami umniejszamy nasze osiągnięcia, czyniąc je niewielkimi lub niewiele znaczącymi dla świata, a ja myślę, że to właśnie one i odwaga, aby o nich mówić ten świat zmieniają. Mam duży dystans do tych, jak to celnie ująłeś, “majestatycznych” doświadczeń. Przypominają mi trochę efekt Linkedin: http://tiny.pl/g8mjp ;)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *