Machiavelli, Sun Tzu i współczesne przywództwo

Machiavelli, Sun Tzu i współczesne przywództwo

Istnieje masa książek na temat kompetencji miękkich takich jak komunikacja, negocjacje, współpraca w grupie czy przywództwo. W odróżnieniu od kompetencji stricte technicznych, tzw. “hard skills”, kompetencje miękkie określane są jako “soft skills”, choć osobiście wolę określenie “tough skills”¹.  W odróżnieniu od kompetencji technicznych, tu nie wystarczy przeczytanie “helpa”, dlatego poza najnowszymi książkami i artykułami powstał rynek szkoleń, gdzie wyspecjalizowane firmy uczą tych wszystkich umiejętności miękkich. Świat XXI wieku dostrzegł, że efektywniejsza praca dzięki takim kompetencjom przekłada się w konsekwencji na większe zyski. Niemały wpływ na to z pewnością ma również rynek pracownika. Wystarczy zerknąć na co potencjalny pracownik zwraca uwagę i w czołówce znajdzie się, poza wysokością wypłaty, coś takiego jak “atmosfera w pracy”.

Ktoś mógłby pomyśleć, że uczenie się kompetencji miękkich, czy choćby sama ich świadomość jest efektem zmian cywilizacyjnych jakie się dokonują na naszych oczach. Nic bardziej mylnego. Korzystając z urlopu postanowiłem przeczytać kilka książek, które znajdowały się trochę niżej na mojej liście pozycji do nadrobienia. Przeczytałem “Księcia” Niccolo Machiavellego oraz “Sztukę Wojny” napisaną przez Sun Tzu. Odkryłem masę ciekawych rzeczy – po pierwsze to, że obie te książki w głównej mierze poruszają ten sam temat, jakim jest przywództwo i umiejętności przywódcze.

Machiavelli vs Sun Tzu

Machiavelli to okres włoskiego oświecenia. Sun Tzu to VI wiek p.n.e.  Autorów dzieli:

  • lekko licząc dwadzieścia wieków historii,
  • zupełnie inna kultura,
  • inna strefa geograficzna.

A jednak, odrzucając różnice w kulturze, różnice w użytej stylistyce, czy odrzucając rzeczy, które się zdezaktualizowały jak długość drogi jaką jest w stanie pokonać armia na danym terenie (nie ma pojęcia ile to jest “li”² i jak się to ma do “stadionów”³), obaj autorzy skupiają się na tym, jak być dobrym i efektywnym liderem. Machiavelli piszę o “księciu”, Sun Tzu używa terminu “generał”, ale opis postawy, cechy lidera oraz wnioski i wskazówki jakich udzielają wyglądają zaskakująco zbieżnie. Jakich rad nam udzielają jeśli chodzi o przywództwo? Przede wszystkim piętnują wady:

  • Zuchwałość, głupotę, brawurę

TU MU: Głupi, lecz odważny generał to prawdziwa klęska. Wu Ch’i powiedział: „Kiedy ludzie rozmawiają o dowódcy, przede wszystkim mówią o jego odwadze, jednak jakby na to nie spojrzeć, odwaga jest tylko jedną z cech generała. Generał pełen brawury może wprowadzić armię w niebezpieczną sytuację bez możliwości odwrotu”.

  • Tchórzliwość, brak zdecydowania, brak szacunku do innych

HO YEN-HSI: Ssu-ma Fa powiada: „Ten, kto ma szacunek dla innych, tego ominie niezdecydowanie i wahanie się. Niezdecydowanie u generała jest wielką klęską”.

  • Impulsywność

TU YU: Człowieka impulsywnego łatwo rozwścieczyć i nawet doprowadzić do śmierci. Ktoś, kto łatwo wpada w złość jest grubiański, zapalczywy i gwałtowny. Nie uświadamia sobie konsekwencji swoich działań.

WANG HSI: Podstawową cechą charakteru dowódcy jest stałość.

Zarówno jeden jak i drugi kładą nacisk, na to aby nie być tyranem, ponieważ ludzie się zbuntują.  Sun Tzu przestrzegał, przed buntem, Machiavelli obawiał się spisku:

„Jednym z najskuteczniejszych środków, jakie ma książę przeciw spiskom, jest nie budzić nienawiści i powszechnego lekceważenia. Kto bowiem spiskuje, jest przekonany, że przez śmierć księcia zadowoli lud; (…) I doświadczenie uczy, że spisków było dużo, lecz mało miało dobry skutek, albowiem spiskowiec nie może być sam jeden, a towarzyszy dobierać może wyłącznie spośród tych, których uważa za niezadowolonych.”

Dobre przywództwo, czyli jakie?

No dobrze, wiemy przed czym przestrzegają, ale sprawdźmy czego wymagają od lidera i jak postrzegają dobre i skuteczne przywództwo. Obaj są za tym, aby pewne rzeczy karać surowo, ale zarówno jeden jak i drugi kładzie nacisk na takie cechy jak hojność, wspieranie, stanie w pierwszej linii jeśli sytuacja jest zła, zaangażowanie i lojalność. Piętnują zamykanie się na ludzi. Wymagają wręcz, aby być możliwie blisko nich.  Obaj sugerują traktowanie po partnersku. Brzmi znajomo?  Ktoś chce mieć w pracy szefa sadystę, który swoich podwładnych terroryzuje?  Zarówno jeden jak i drugi autor jasno sygnalizują, że nieliczenie się z ludźmi jest pewną drogą ku katastrofie. Jakie konkretnie wymagania stawiane są przed liderem? Otóż wymagają, :

  • aby lider miał wizję – to zwłaszcza Machiavelli ,
  • aby planował – to jest bardziej widoczne u Sun Tzu,
  • świadomej strategii,
  • proaktywności, kładą nacisk na działanie.

Bierność, brak akcji, myślenie “jakoś to będzie” zdaniem autorów to  rychłe niepowodzenie. Machiavelli pisze:

„Wiem dobrze, jak wielu miało i ma to przekonanie, że sprawy świata tak są kierowane przez los i Boga, iż ludzie swym rozumem nie mogą ich poprawić i są wobec nich bezradni; przeto mogliby sądzić, że nie warto zbytnio trudzić się tymi sprawami, lecz spuścić się na los. Takie przekonanie jest bardziej w naszych czasach rozpowszechnione z przyczyny wielkich zmian, które widziało się i widzi codziennie wbrew wszelkim ludzkim przypuszczeniom. Kilkakrotnie przemyślawszy to, skłaniam się w pewnej mierze do tej opinii. Jednak niepodobna przyjąć, aby zanikła nasza wolna wola, więc sądzę, że może być prawdą, iż los w połowie jest panem naszych czynności, lecz jeszcze pozostawia nam kierowanie drugą ich połową lub nie o wiele mniejszą ich częścią. Widzę w nim podobieństwo do rwącej rzeki, która gdy wyleje, zatapia równiny, przewraca drzewa i domy, zabiera grunt w jednym miejscu, układa w innym, każdy przed nią ucieka, każdy ustępuje przed jej wściekłością, nie mogąc jej się oprzeć. Lecz chociaż taką jest rzeka, nie znaczy, że ludzie, gdy spokój powróci nie mogli zabezpieczyć się groblami i tamami w taki sposób, żeby ona, przybierając później, albo popłynęła kanałem, albo żeby jej impet nie był tak nieokiełznany ani tak szkodliwy.”

Machiavelli kojarzony jest współcześnie z czymś niezbyt etycznym, manipulacją, okrucieństwem. No cóż, nie będę ukrywał, że ktoś kto czuje ducha “korposzczura” znajdzie tam coś dla siebie. Wydawca polskiego przekładu w swojej nocie cytuje Francisa Bacona: “Powinniśmy być wdzięczni Machiavellemu i podobnym mu pisarzom, którzy otwarcie i bez niedomówień piszą o tym, jak ludzie postępują, a nie jak postępować powinni”. Jakże trudno jednak o podobną wdzięczność wobec autora, który otwarcie pisze, że “ludzie prędzej puszczają w niepamięć śmierć ojca niż stratę ojcowizny (…)”.

Przywództwo dawniej i dziś

Mój wniosek jest taki, że pomimo tego, iż Machiavelli uczynił mnóstwo gorzkich prawd na temat natury ludzkiej, to śniła się mu wielka Italia, spójna, zjednoczona, pod jednym silnym przywódcą, a nie rozbita na księstewka Mediolanu czy Neapolu, ustawicznie najeżdżana przez francuskie wojska Ludwika. Machiavelli był w rzeczywistości kochającym swój kraj patriotą i jako taki człowiek ma we Włoszech swoje pomniki. Choć  sam określił się mianem “sługi” oraz “doradcy”, w rzeczywistości rolę jaką pełnił można określić dzisiaj jako “coach” lub “mentor”.

Wygląda na to, że współcześnie nie jesteśmy jakoś bardzo odkrywczy. Tylko dzisiaj umiejętności przywódcze są bardziej poszukiwane i bardziej potrzebne niż kiedykolwiek. Niegdysiejsze państwa i armie dziś zostały zamienione we współczesne współzawodniczące organizacje, grupy oraz zespoły projektowe na najniższym szczeblu. Liczebnie wielokrotnie mniejsze niż kiedyś armie, ale tak samo autonomiczne i samodzielne. W rezultacie potrzeba liderów jest znacznie większa. Potrzeba ludzi o wyuczonych bądź to naturalnych umiejętnościach zbudowania wokół siebie efektywnego zespołu i poprowadzenia go przez trudy. Potrzebne jest prawdziwe i efektywne przywództwo.

W czasach dzisiejszych nie mamy na szczęście aż tak drastycznych metod walki o stanowisko jak dźganie się sztyletami czy dodawania cykuty do potraw. Choć kuchenny plotek nie brakuje, to jednak współcześni niezadowoleni cywilizowanie zwykle zagłosują “nogami” i przejdą do innej organizacji. Opuszczą dotychczasowego lidera albo lepiej “lidera”.  W powiedzeniu, że pracownik opuszcza nie firmę, ale swojego szefa oraz w kolejnym “Don’t pick a job. Pick a boss” jest jednak zaskakująco dużo prawdy, którą to prawdę dedykuję wszystkim pracodawcom i wszystkim szefom :)

¹ Soft – miękkie, w sensie nietechniczne, Hard – twarde, czyli techniczne, Tough – miękkie, bo nietechniczne, ale TRUDNE
² Li – chińska jednostka odległości
³ Stadion – miara długości używana w starożytnej Grecji

 

Więcej wpisów autora: Jakub Dudek

“Labirynty Scruma”, czyli jak się nie zgubić, chcąc być zwinnym

Dzięki uprzejmości autora w moje ręce dostała się przedpremierowa wersja książki “Labirynty...
Czytaj dalej

6 komentarze

  • Myślę, że tak samo nie istnieją idealni szefowie jak i idealnie podwładni. Dlatego nie można uniknąć stosowania metody kija i marchewki. Dobrze jednak mieć dostępną marchewkę aby nagroda była pewna i pojawiała się dokładnie wtedy gdy osiągniemy cel lub go przekroczymy. Wtedy przez kij możemy rozumieć brak marchewki kiedy cel nie zostanie osiągnięty. Taka metoda, na pewno, sprawdza się przy pozytywnej tresurze psów. W ten sposób można budować zaufanie i motywować do osiągnieć. Metoda przestaje być skuteczna gdy następują niespodziewane zmiany reguł przyznawania nagrody lub gdy nie mamy gwarancji, że posiadamy marchewkę.
    Metody typu “jak dobrze że mnie nie zabili” nie służą do budowy prawdziwej pozycji lidera.

  • Często zastanawiałem się co sprawia, ze jedni ludzie podporządkowują się woli innych. Wśród odpowiedzi są : siła, strach, zależność, podziw, szacunek, zaufanie.
    Pierwsze trzy budują podporzadkowanie nietrwałe (nieszczere, bo podwładni jedno myślą a drugie czynią). Zaś podziw, szacunek, zaufanie budują podległość , która ubogaca, buduje i angażuje.

    • Bardzo dobry i ciekawy komentarz. Jest kilka powodów dla których ludzie podążają za liderem – albo nie podążają. Najprostszy to taki, że lider ma stanowisko lidera i wydaje nam polecenia. Ale to bardzo słaby powód, powodów może być wiele, dodatkowo można te podowy poszeregować w nazwijmy to poziomy przywództwa. Ten które wymieniłeś Michał, jak podziw, szacunek, zaufanie są silnie motywujące i działają długoterminowo. W zasadzie uzmysłowiłem sobie, że jest to temat na zupełnie osobny wpis. Dzięki za podsunięcie tematu.

      • Ostatnio prowadziłem interesującą rozmowę na ten temat… I tak jakby zapominamy, że to RYNEK determinuje jak duże koszty, czyli na jakich szefów (a co za tym idzie proste czy wyrafinowane techniki zarządzania) się wykorzystuje aby osiągnąć cel.

        Często “lider mający stanowisko lidera” determinuje kontekst. A wtedy pozostaje tylko zmiana kontekstu:-)

  • To tylko jedno oblicze obu dzieł. Drugie jest z goła odmienne. Okrutne, konsekwentne i nie pozostawia złudzeń kto jest Szefem i jakie metody także są koniecznie aby Szefem być:-)

    Zarówno Sun jak i Nico podają bardzo wyraziste (i bardzo interesujące) przykłady co się dzieje, kiedy Szef buduje “tą drugą” stronę autorytetu.

    • Tak, to całkowita prawda. Pytanie czy chcemy się koncentrować na takim budowaniu autorytetu rodem z Korei Północnej. Ma to oczywiście jakąś wartość poznawczą, ale nikłe praktyczne zastosowanie. Tak jak również to, że Sun Tzu szeroko opisują stosowanie szpiegów. Kategoryzuje ich pod względem wiarygodności czy użyteczności.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *